Przypominamy sobie przecudne opowiadanie z „Kwiatków św. Franciszka“, jak Biedaczyna z Assyżu tłumaczył bratu Leonowi, co to jest prawdziwe szczęście. Gdyby ich spotkało to, co można pomyśleć najgorszego, to byłoby dopiero rzeczywistą błogością. Tą ideologją przejęta jest Rodziewiczówna, która kilkakrotnie na kartach swych powieści wspomina Świętego Serafickiego. Jej bohaterowie nie są świętymi — miewają chwile upadków i zwątpień, gdy nie mogą odrazu opanować cierpienia. A przecie wkońcu biorą swój krzyż i niosą.
Taka postawa wobec życia, kiedy się bliźnim daje, kiedy się im ofiarnie służy jest oczywiście chrześcijańska. Głęboki altruizm Rodziewiczówny nie ma w sobie nic ze zrównoważonego rozsądku ludzi przeciętnych i egoistycznych. Jest nadmierny i heroiczny, posunięty aż do samozatraty.
„Ratuj od zguby bliźniego, wtedy poczujesz, że Bóg i tu jest“, — takiem hasłem kierują się ci heroiczni cnotliwcy, ludzie przerastający miarę dzisiejszego świata. Nieprawdopodobny altruizm Niemirycza i ks. Michała („Ragna-
Strona:Marja Rodziewiczówna i jej dzieła.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.