Strona:Marja Rodziewiczówna i jej dzieła.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

ludzi“, książce o zbliżeniu się i zlaniu człowieka z lasem i żyjącem w nim stworzeniem, którą, po usunięciu z niej paru szczegółów z życia zwierząt, należy dać do rąk harcerzom polskim. Jest to książka prawdziwie harcerska — te dzieje Cota, który za czyn odwagi przemianowany został na Orlika. Świetne rysunki życia lasu, kreślone z doskonałą znajomością roślin i zwierząt, powinny pociągnąć do przyrody, zainteresować nią zastępy młodzieży, która „indjanizmem“ nie przejęła się dostatecznie, z harcerstwa zaś wzięła dla siebie przeważnie sport, tak modny obecnie i z taką przesadą uprawiany.
W przyrodzie widzi Rodziewiczówna źródło sił tęgich, odradzających:

„Bór gwarzył cichutko, to znów słychać było, jak dyszał potęgą odrodzenia wiosny, a człowiek zapatrzony, zasłuchany zatracał się w tej wielkiej, potężnej całości i czuł, że te siły ogarniały go, że sam się staje potęgą, że w nim gra, śpiewa, tworzy, rośnie moc przyrody.“

Tu jest odwieczne wyczucie przewagi siły organicznej nad siłą mechaniczną, tworu bo-