Strona:Marja Rodziewiczówna i jej dzieła.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

Zna ona mrok posępnych zaułków i nor, gdzie lęgnie się ostateczna nędza, a na podłożu jej — zbrodnia. I kiedy ten mrok wylewa się czarną powodzią i dosięga progów, za któremi jest dobro i kultura, wydziera się jej na chwilę krzyk zwątpienia...
Bo jeżeli tam, na nizinach jest mrok, to nie brak go i na wyżynach społecznych. Strasznem oskarżeniem niekonsekwencji życiowej i hipokryzji naszego prawodawstwa jest „Joan VIII. 1—12“. Dzieje nieszczęśliwego Gedrasa, któremu marnują pokolei dwie żony, a potem — przybraną córkę, są odtworzone z ostrą śmiałością i nieustraszoną krańcowością w przeprowadzeniu problematu, jak u Zapolskiej.
Ciemnem jest też i tło tej powieści. Rodziewiczówna oskarżyła tu stosunki społeczne o krzywdę, dziejącą się kobiecie. W „Nieoswojonych ptakach“ poruszyła inną krzywdę kobiecą: nieszczęśliwe małżeństwo. Ale tu poniosło ją zbyt daleko współczucie: wywody krzykliwej Zarębianki są ryzykowne i nieostrożne, a żelazny upór Stankarowej świadczy przeciwko niej. Wogóle w tej książce i w „Ragnarök“ rzuca autorka niektóre zdania —