Strona:Mark Twain - Humoreski i opowiadania I.djvu/40

Ta strona została przepisana.

wasi nie mieli wyobrażenia. Chcielibyście odgrywać rol panów, a to rujnuje! Przedstawiając fakta fałszywi i to nie przez złe serce, lecz z głupoty, straciliście kredyt u tych, którzy was dzisiaj trzymają za upierzone czupryny. Zaopatrujecie się w wodę ognistą, w tej, myśli, iż kto się upił, ten szczęśliwy, zabijacie rodziny swoje tomahawkami, wasze dawne stroje malownicze, zeszły na psa, i oto w jasnem świetle wieku dziewiętnastego, przedstawiacie się światu jako błazny z przedmieścia Nowego Yorku, wstyd i hańba wam! Na przodków waszych! Miejcież względy dla pamięci ich szczytnych czynów. Uprzytomnijcie sobie Ukasa i Wupdedudeldu! Niechaj przyświecają wam swymi przykładami! Miejcież litość dla pamięci „Czerwonego żakietu,“ „Śniegu suszonego!“ Pójdźcież pod mój sztandar, dzielni dzikusy, jaśnie oświecone bekasy!
— Upiec go!
— Zrobić z niego marmoladę!
— Utopić!
Z szybkością czyniącą im zaszczyt, obstąpili mnie dla wykonania jednej z zaprojektowanych operacji. W mgnieniu oka puścili przedemną młynka z pałek, cegieł, kułaków, koszyków, paciorek i mokasynów. Wszystkie te przedmioty z szybkością gromów spadały na moje ciało i dosięgały miejsc najrozmaitszych. Po tym wybuchu, całe plemię zwaliło mi się na kark. Zdarli z mego ciała połowę sukien, gnietli mi ramiona i nogi, dotąd, aż je złamali, zadali mi też w głowę cios tak mocny, że ciemię zrobiło się wklęsłe jak głęboki talerz i mogło służyć doskonale zamiast dzieży do kwa-