Strona:Mark Twain - Król i osioł oraz inne humoreski.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

psa, bezdomnego, głodnego, zewsząd przepędzanego; chciał go sprowadzić do domu, odżywić i wzamian posiąść jego dozgonną życzliwość.
I oto znalazł wreszcie takiego psa i poczuł się szczęśliwym. Sprowadził go do domu, nakarmił, lecz gdy chciał go pogłaskać, pies rzucił się nań i poszarpał mu całe ubranie, pozostawiając tylko nieduże strzępki zprzodu, skutkiem czego Jacob miał wygląd iście niezwykły! Zainterpelował w tej sprawie liczne autorytety, gdyż nie mógł wytłumaczyć sobie tego wypadku. Pies był tego samego gatunku, co w książkach, lecz poczynał sobie zupełnie inaczej. I tak we wszystkiem. Cokolwiek przedsięwziął ten chłopiec — zawsze kończyło się dlań niepomyślnie. Te same czyny, za które chłopcy w czytankach otrzymywali nagrody, stawały się dlań najbardziej niepomyślnemi imprezami, w jakie mógł, się był wplątać.
Razu pewnego, idąc do szkółki niedzielnej, ujrzał, jak kilku niegrzecznych chłopców zamierza jeździć po głębokiej wodzie łódką żaglową. Widząc to, przeraził się. Wiedział bowiem z czytanek, że chłopcy, którzy jeżdżą łodziami żaglowemi w niedzielę, zawsze toną.
I oto pobiegł, by ich o tem uprzedzić, ale właśnie wtedy potknął się o jakiś patyk, i tam wpadł do rzeki. Jakiś przechodzący człowiek wyciągnął go z wody, poczem doktór wypompowywał zeń wodę i tchnął weń życie swemi zabiegami; cóż, kiedy mimo wszystko Jacob zaziębił się i przez dziesięć tygodni leżał w łóżku. Najbardziej wszak-