trudach i męczących studiach spełniłem swoje zadanie. Przedstawiam oto państwu rezultaty mych wysiłków, przyczem opowiem wszystkie anegdoty pokolei, uzupełniając je dalszym ciągiem, który zdołałem dorobić dzięki mozolnej pracy.
Zdarzyło się raz, że miłosierny lekarz (lubiący czytywać książki) znalazł chorego pudla, bezdomnego ze złamaną łapą. Przyprowadził tedy biedne stworzenie do siebie, poczem, złożywszy kość i nałożywszy bandaż na uszkodzoną kończynę — przywrócił małemu włóczędze wolność i przestał myśleć o tym wypadku. Ale jakież było jego zdumienie, kiedy w kilka dni później, otwierając drzwi, ujrzał szlachetnego pudla, cierpliwie czekającego nań w towarzystwie innego psa — włóczęgi, który, wskutek jakiegoś nieszczęśliwego wypadku, też miał złamaną jedną łapę. Dobry lekarz bezzwłocznie przyniósł ulgę cierpieniom biednego stworzenia, nie zapominając przytem pochylić głowy przed niewypowiedzianą łaską i miłosierdziem Boga, który obrał tak niepozorne narzędzie, jak biednego, bezdomnego pudla, poto by obudzić etc. etc. etc...
Nazajutrz miłosierny lekarz zastał oba psy koło swych drzwi. Pełne wdzięczności, oczekiwały one jego wyjścia, a wraz z niemi były jeszcze dwa psy