Ta strona została przepisana.
Mama (zrywając się).
On jest straszny! okrutny! bez litości! Tyran, nie ojciec! On nie wierzy w chorobę swoich własnych dzieci!
Papa.
Nie wierzę, póki się nie przekonam!
Mama.
Ja zmysły postradam!
Papa.
Więc dobrze! dla twojego spokoju nietylko, że zostaniemy w domu, ale jeszcze poślemy po naszego lekarza. Jan czeka z powozem! (woła w głąb) Frajlajn!... (do żony) Czy ma gorączkę?
Mama.
Tybyś naturalnie chciał, żeby od razu miał i gorączkę! (Frajlajn wchodzi)
SCENA IV.
Papa — Mania — Frajlajn — (potem) Kucharka — (potem) Dzieci.
Papa (do Frajlajn).
Niech pani kogo pośle do Jana, żeby