Ta strona została przepisana.
Mama.
A doktór gdzie?
Stangret.
Pan doktór kazał przeprosić — ale sam jest chory i leży w łóżku i przyjechać nie może!
Mama (złamana).
Oto karząca ręka Opatrzności! Bóg nas karze, Henryku!!
Papa.
Za co? Alboż nie żyjemy, jak Pan Bóg przykazał?
Mama.
Nie wzywaj imienia Boskiego nadaremnie! — Przypomnij sobie zeszłego roku w Biarritz...
Papa.
Proszę cię — Jan!... (do Jana) Czy pan doktór nic nie powiedział? — nic ci nie dał?
Stangret.
Dał — prawda — tę małą buteleczkę. (podaje buteleczkę z receptą) Proszę Jaśnie pani — ja jak byłem maluśki — to też chorowa-