Strona:Mark Twain - Niuniek ma hiszpankę.djvu/44

Ta strona została przepisana.

pokojem, nagle krzyczy przeraźliwie) Henryku!! Henryku!!!

Papa (zrywając się ze snu na równe nogi).

Rany Boskie!! Co się stało?! (biegnie do niej)

Mama.

Dziecko... dziecko... się nie rusza! Dziecko...

Papa (kończąc).

...pewnie usnęło. (Syn chrapie) Słyszysz, jak smacznie chrapie?

Mama (z wyrzutem).

Boże! jakżeś ty mnie przestraszył...

Papa.

Ja?? Ciebie??... A no, tak!

Mama (wpatrując się przez chwilę w dziecko z lubością, nagle kamienieje).

Henryku — a jednak — patrz — on się poci...

Papa.

No, myślę! Przy takiej temperaturze! Ja już dawno cały spocony!