przed nami na liście parów — pozostała szlachta angielska idzie za nami. Teraz powróćmy do Wilhelma — i znajdziemy list dla X. Y. Z.! O, ślicznie — kiedy go odebrałeś?
— Wczoraj wieczorem; zasnąłem, zanim wróciłeś; a kiedy zszedłem na śniadanie, panna Gwendolina, ach, na jej widok straciłem głowę!
— Cudowna dziewczyna, cudowna; jej znakomite pochodzenie znać w każdym ruchu, rysie twarzy, ale co mówi list? O, to interesujące!
— Nie czytałem jeszcze... Ser... Rossm... panie Rossm...
— Milordzie. Możesz mówić krótko: milordzie. To zwyczaj angielski; otwieram list; zobaczymy, co pisze.
„A. Wiecie do kogo. Zdaje mi się, że was znam. Czekajcie dziesięć dni. Przyjeżdżam do Waszyngtonu”.
Wzruszenie zniknęło z twarzy obu gentlemanów. Przez chwilę panowało przykre milczenie, następnie młodszy powiedział z westchnieniem:
— Ależ my nie możemy czekać dziesięć dni na pieniądze.
— Ależ ten człowiek jest zupełnie głupi! Siedliśmy na mieliźnie, mówiąc prawdę!
— Gdybyśmy mogli dać mu znać w jakiś sposób, że jesteśmy chwilowo w takim położeniu, że każda zwłoka...
— Tak, tak, masz rację; a więc, gdyby on mógł przyjechać natychmiast, byłoby to dla nas ogromne ułatwienie, które, które...
— Które...
— Ocenimy należycie.
— To właśnie — i nic nie omieszkamy odwdzięczyć się.
— Naturalnie. Na to powinien się złapać. Jeżeli napiszemy to zręcznie, a on jest człowiekiem, posiada jakieś ludzkie uczucie, spółczucie i t. p., to będzie tu za dwadzieścia cztery godziny. Papier i pióro! Skończmy z tem!
Wspólnie wysmażyli dwadzieścia dwa rozmaite ogłoszenia, ale żadne z nich nie było zadowalniające. Głównym błędem ich wszystkich była natarczywość; szczegół ten uważali za nader niebezpieczny; ogłoszenie zredagowali zbyt wyraźnie, mogło zbudzić podejrzenia Peta; zredagowane tak, by nie wzbudzać podejrzenia, brzmiało płasko i niezdarnie. Wreszcie pułkownik zrezygnował, mówiąc:
— Zauważyłem już, że w takich literackich zamierzeniach, które niejednokrotnie uprawiałem, rzeczą najtrudniejszą jest ukryć swoją myśl, jeśli się nie chce wyrazić jej jasno; przeciwnie, jeśli przystępujesz do pisania z czystym sumieniem i nie masz nic do ukrycia, to napiszesz książkę, której nawet wybrany nie jest w stanie zrozumieć. Wszyscy tak robią!
Hawkins zrezygnował również i obaj zgodzili się na to, że trzeba w jakiś sposób zabić czas i przeczekać dziesięć dni; ostatecznie udało im się wyciągnąć promień radości i z tej sytuacji: ponieważ mają coś określonego w przyszłości, to spokojnie mogą pożyczyć trochę pieniędzy na rachunek owej nagrody — tyle, w każdym razie, żeby im wystarczyło do tego czasu; tymczasem pułkownik udoskonali swój system materjalizacji, a wtedy żegnajcie na zawsze wszelkie troski!
Nazajutrz, dziesiątego maja, zdarzyło się parę ciekawych rzeczy; między innemi: szczątki szlachetnych bliźniąt arkanzaskich opuściły Amerykę, wysłane do lorda Rossmore, a syn lorda Rossmore, Kirkandbright Llanorez Marjozibanks Sellers wicehrabia Berkeley, wsiadł na okręt w Liwerpool, by udać się do Ameryki i złożyć prawa earlowskie na ręce prawowitego earla, Mulberrego Sellers, z Rossmore Towers, powiat Kolumbia, S. Z. A. P.
Te dwa tak ważnie ładunki okrętowe spotkały się i minęły w pięć dni później na oceanie Atlantyckim.
Po pewnym czasie zwłoki bliźniąt przybyły i ostały oddane wielkiemu kuzynowi. Próby opisania gniewu starego pana nie doprowadziłyby do niczego i byłyby zaledwie nędzną odbitką istoty rzeczy. Jednak uspokoiwszy się i opanowawszy, doszedł on do wniosku, iż bliźnięta miały pewne prawa moralne, nie mając żadnych innych. Płynęła w nich jego krew, i byłoby niepięknie traktować je jako zwykłe prochy. A więc wraz z całym ich majestatem ustawił ciała w kościele Cholmondeley, zachowując ceremonjał i pompę i uświetniając to swoją postawą, pełną żalu. Umieścił herb na katafalku.
Nasi waszyngtońscy przyjaciele przeżywali ciężkie dni, oczekując na Pete’a i obsypując nazwisko jego wyrzutami z powodu tej nie-