Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/11

Ta strona została skorygowana.

pensję zbytecznemu człowiekowi. Co to za jedni ci Dunlapowie, Tomku?
— Oni mieszkają, proszę cioci, o milę od fermy wuja Silesa — w tamtych okolicach wszystkie fermy są oddalone od siebie o milę — i Brais Dunlap jest uważany za najbogatszego fermera. Ma trzydzieści sześć lat; jest wdowiec, bezdzietny, chełpi się swojemi pieniędzmi, uciska biednych i sąsiedzi boją się go. Jak mi się zdaje, wyobraził sobie, że wszędzie może sobie wybrać narzeczoną; wystarczy tylko chcieć; i zapewne czuł się bardzo upokorzony, gdy mu Benny odmówiła. Toż ona ma dopiero osiemnaście lat i taka miła, taka ładna. Biedny wuj Siles! Wielka szkoda, że musi się liczyć z Braisem Dunlapem i z tego powodu trzymać na fermie na nic niepotrzebnego Jupitera Dunlapa i płacić mu pensję z resztek pieniędzy.
— Jupiter! A cóż to za imię! Komu przyszło do głowy tak go nazwać?
— To przezwisko. Myślę, że już dawno zapomniano jego prawdziwego imienia. Teraz ma dwadzieścia siedem lat, a otrzymał to przezwisko, kiedy się zaczął uczyć pływać. Nauczyciel zobaczył na jego nodze, powyżej kolana ciemny znak wielkości monety dziesięciocentowej, a dokoła niego cztery mniejsze znaki i powiedział, że to Jupiter i jego satelici; kolegom wydało się to zabawne. Zaczęli go przezywać Jupiterem, i przezwisko to dotąd mu pozostało. To wysoki chłopak, leniwy i chytry, dosyć tchórzliwy, ale nie zły, z długiemi ciemnemi włosami, bez zarostu; nie ma grosza przy duszy, tak, że Brais trzyma go przy sobie z łaski, daje mu do noszenia swoje stare ubrania i trak-