Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/28

Ta strona została przepisana.

skierowałem wzrok na obcas mego buta. Pamiętacie co wam opowiadałem o małem dłótku?
— Dobre sobie! O tem zapomnieć! odpowiedział Tom, zaciekawiony do najwyższego stopnia i słuchający opowiadania z nadzwyczajną uwagą.
— No więc, kiedy spojrzenie moje padło. przypadkowo na obcas, nagle błysnęła mi myśl, że wiem, gdzie należy szukać brylantów! Spójrzcie na ten obcas. Widzicie, zdołu jest zakończony stalową podkówką, przykręconą małemi śrubkami. To znaczy, że Baud Dixon nie miał nigdzie śrubek z wyjątkiem obcasów, z łatwością więc domyśleć teraz, naco mu było potrzebne dłótko.
— Huck, powiedz, czy to nie sprytne! zawołał Tom.
— No więc włożyłem zpowrotem buty, zeszliśmy pocichu do kajuty, położyliśmy papier z cukrem na dawnem miejscu, siedliśmy ostrożnie i zaczęliśmy się przysłuchiwać, jak Baud Dixon chrapie. Hall Cliton w bardzo niedługim czasie zasnął, ale ja ani myślałem spać; wciąż starałem się dojrzeć ukradkiem z pod szerokich skrzydeł mego kapelusza, czy nie leży gdzie na podłodze kawałek skóry, wyrżnięty ze środka obcasa. Wkońcu udało mi się go znaleźć, a wkrótce potem i drugi taki sam skrawek z drugiego obcasa, i pomyślałem sobie: teraz wiem, gdzie są brylanty!
Pomyślcie tylko, jaki spryt i zimną krew miał ten wałkoń! Obmyślił ten plan, obliczywszy zgóry, jak powinniśmy postąpić, a myśmy wszystko wykonali według jego planu jak dwaj durnie. Ukradkiem odśrubował podkówki od swych obcasów, wydrążył je w środku, włożył tam brylanty i znów przyśrubował podkówki. Wiedział, że ukradniemy