Ta strona została przepisana.
jak przed godziną kopał ziemię razem z pastorem przed zachodem słońca. Powiedział, że dzisiaj nigdzie nie pójdzie i że możemy zabrać jego psa, jeżeli nam jest potrzebny.
— Pewnie zanadto się zmęczył.
— Jakżeby się miał nie zmęczyć przy takiej robocie!
Zaśmiali się i poszli dalej. Tom powiedział, że najlepiej będzie pójść wślad za nimi dlatego, że idą w tę samą stronę, a przytem nie jest zbyt przyjemnie iść samym, ryzykując spotkanie z widmem. Tak też postąpiliśmy i szczęśliwie dostaliśmy się do domu.
To było wieczorem drugiego września — w sobotę. Nigdy nie zapomnę tego wieczoru. Wkrótce dowiecie się dlaczego.