Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/45

Ta strona została przepisana.

bierała do całowania i poprostu nie wiedziała, co robić z radości. Wreszcie zapytała:
— Gdzieżeście się dotąd podziewali, próżniaki? Tak się o was niepokoiłam, że poprostu nie wiedziałam już, co mam myśleć. Cztery razy odgrzewałam kolację, żeby była gorąca, kiedy przyjdziecie, wkońcu moja cierpliwość się wyczerpała, i gotowa byłam z miejsca dać wam porządną burę. Pewnie umieracie z głodu, biedacy! No więc siadajcie, siadajcie, nie traćcie czasu.
Przyjemnie było zasiąść przy stole i zabrać się do gorących kotletów wieprzowych i świeżego chleba razowego. Stary wuj Siles także usiadł przy stole, skończywszy modlitwę i zawezwawszy błogosławieństwo niebieskie na głowy wszystkich domowników, a ja tymczasem starałem się coś wymyśleć, czembym mógł wytłumaczyć nasze późne przyjście. Gdy nasze talerze zostały napełnione, ciocia Sally powtórzyła swe pytanie.
— My... proszę pani... widzi pani... — zacząłem, jąkając się.
— Huck! Odkąd to zostałam dla ciebie panią? Czy żałowałam ci kiedykolwiek szturchańców i pocałunków od chwili, kiedy po raz pierwszy stanąłeś w tym pokoju, a ja wzięłam cię za Tomka Sawyera i błogosławiłam Stwórcę za to, że mi ciebie zesłał, chociaż ty wtedy zdążyłeś cztery tysiące razy skłamać przede mną, a ja wszystkiemu wierzyłam jak głupia? Nazywaj mnie ciocią Sally tak, jak dawniej.
Spełniłem jej życzenie, a potem ciągnąłem:
— A więc postanowiliśmy z Tomem przejść się, pooddychać czystem powietrzem lasów i spotkaliśmy po drodze Laima Biba i Jima Laina. A ci