Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/58

Ta strona została przepisana.

dziwna okoliczność: przecież widma nie mogą się pojawiać w dzień.
— Masz rację, Tom — nigdy nie słyszałem, żeby widma pojawiały się w dzień.
— Tak, mój panie, one się pojawiają tylko w nocy i to nie wcześniej niż o północy. Słowo ci daje, że to bardzo dziwne widmo. Ono nie ma najmniejszego prawa przechadzać się tutaj w biały dzień. I jaki ma naturalny wygląd! Jack mówił, że będzie udawał głuchoniemego, żeby sąsiedzi nie poznali go po głosie. Jak myślisz, co widmo zrobi, jeżeli zawołamy na nie?
— Na Boga, Tom, nie mów takich strasznych rzeczy! Jeżeli krzykniesz, umrę na miejscu.
— Nie bój się, nie będę krzyczeć. Patrz, Huck, ono się drapie w głowę, widzisz?
— Widzę — i cóż z tego?
— Ot co: z jakiej racji widmo miałoby się drapać w głowę? Jego głowa jest zrobiona ze mgły i niczego więcej. Nie można drapać mgły; każdy dureń wie o tem.
— Dobrze, ale jeżeli jego głowa nic nie czuje, dlaczego drapie się w nią? Może pozostało mu to przyzwyczajenie po Jacku? Jak sądzisz?
— Nie, mój panie, wcale tak nie myślę. I prawdę mówiąc, bardzo mi się nie podoba zachowanie tego widma. Prócz tego, jeżeli ono rzeczywiście... Huck!
— No, co tam jeszcze?
Nie można przez nie patrzeć, ono nie jest przezroczyste!
— Całkiem słusznie, Tom! Ono nie jest bardziej przezroczyste niż krowa. Zaczynam myśleć...
— Huck, ono odgryzło kawałek tytoniu i za-