Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/61

Ta strona została przepisana.

mówiąc, zadano nam takie pytania, jakie zwykle zadają ludzie na widok nowej, nieznajomej twarzy. Ale Tom powiedział, że ten człowiek jest głuchoniemy i że znaki, jakie daje rękoma, i jego baczenie są zupełnie niezrozumiałe. Zatrzymaliśmy się, żeby popatrzeć, jak robotnicy Nickersona będą się porozumiewać z Jackiem, bo bardzo obawialiśmy się o niego, i Tom powiedział, że minie wiele dni, zanim Jack nauczy się pamiętać o tem, że jest głuchoniemy. Przekonawszy się po kilku chwilach obserwacji, że Jack gra dobrze swoją rolę, poszliśmy dalej i postanowiliśmy odwiedzić szkołę, która znajdowała się w odległości trzech mil.
Byłem bardzo rozczarowany tem, że Jack nie opowiedział nam, co się z nim stało pod drzewami i w jaki sposób uniknął śmierci; Tom był niemniej rozczarowany, ale mówił, że gdybyśmy się znaleźli na miejscu Jacka, prawdopodobnie postępowalibyśmy równie skrycie i ostrożnie.
Uczniowie i uczennice bardzo się ucieszyli, widząc nas, i nagadaliśmy się z nimi dowoli, bo akurat w tym czasie mieli przerwę między lekcjami. Synowie Hendersona po drodze do szkoły widzieli głuchoniemego i opowiadali o tem innym, i każdy miał wielką ochotę przyjrzeć mu się, bo żaden dotąd nie widział głuchoniemych.
Tom powiedział mi, że w takich warunkach bardzo trudno milczeć; mówił, że bylibyśmy bohaterami, gdybyśmy mogli opowiedzieć wszystko, cośmy wiedzieli; ale koniec końców milczenie jest jeszcze bardziej bohaterskie; na miljon chłopców może dwaj są do tego zdolni. Tak o tej sprawie sądził Tom Sawyer, i zdaje mi się, że miał rację.