Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/68

Ta strona została przepisana.

— Chodźmy, Huck — powiedział — ciało znalezione.
Chętnie poszedłem za nim. Wyszliśmy na drogę i, spotkawszy kilku ludzi, zakomunikowaliśmy im o swem odkryciu. Ci wzięli z sąsiedniej szopy łopatę i odkopali ciało. Twarzy nie można już było poznać, ale to nie było nawet potrzebne. Każdy, spojrzawszy na trupa, mówił:
— Biedny Jupiter! To jego ubranie, co do nitki.
Wielu z obecnych pobiegło powiedzieć nowinę sąsiadom i szeryfowi, a my z Tomem poszliśmy do domu. Tom płonął cały z niecierpliwości i był zadyszany, gdyśmy weszli do pokoju, gdzie siedział wuj Siles z ciocią Sally i z Benny. Tom zaraz zaczął:
— Ja i Huck przy pomocy psa znaleźliśmy ciało Jupitera Dunlapa, gdy wszyscy już przestali go szukać, i gdyby nie my, ciało nigdy nie zostałoby znalezione. Jupitera rzeczywiście zabito — pałką czy czemś w tym rodzaju; a teraz mam zamiar odnaleźć także i zabójcę i gotów jestem się założyć, że go odnajdę.
Ciocia Sally i Benny zerwały się, blade i wystraszone, a wuj Siles zwalił się z fotela wprost na podłogę i jęknął:
— O, mój Boże, już go znalazłeś!