Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/7

Ta strona została skorygowana.
I

Działo się to następnej wiosny od czasu, gdyśmy z Tomkiem Sawyerem uwolnili naszego starego murzyna, Jima, którego za próbę ucieczki zakuto w kajdany na fermie wuja Silesa w Arkansas. Mróz zelżał, powietrze się ociepliło, lato było coraz bliższe. W tym okresie chłopcom, jakimi byliśmy wówczas z Tomkiem, bywa szczególnie smutno. Pierś uciska nieokreślona tęsknota, i wzdychasz mimowoli, nie wiedząc o tem. Chcesz odejść gdzieś w odludne miejsce na szczyt góry, w gąszcz lasu — siedzieć tam i patrzeć, jak Missisipi rozlewa szeroko swoje wody i srebrzy się na całe mile wdal, opływając zamglone i dalekie lasy, a wkoło taka cisza, taki spokój, że zaczyna ci się wydawać, iż wszystko, coś kochał, umarło i że sam umarłeś, że wszystko już dawno minione, zapomniane i skończone na wieki.
Czy wiecie, co to za uczucie? To gorączka wiosenna. Tak się to nazywa. I kiedy was opanuje ta gorączka, wtedy chcecie — o, sami nie wiecie, czego chcecie, ale serce was boli i chcielibyście