nić go; wszyscy o tem będą mówić, i staniemy się sławni.
Ale gdy tylko szepnął o tem wujowi Silesowi, ten zniweczył jego plan, mówiąc, że nie godzi się na ucieczkę. Jego obowiązkiem jest — mówił — przyjąć karę, jaką mu przeznaczy prawo, i pozostanie w więzieniu do końca. To mocno rozczarowało i rozgoryczyło Toma, ale trzeba było się z tem pogodzić.
Tem niemniej uważał za swój obowiązek uwolnić wuja Silesa. Na pożegnanie poradził cioci Sally, żeby nie rozpaczała, gdyż on ma zamiar pracować nad tą sprawą dniami i nocami i dowieść wkońcu niewinności wuja Silesa. I ciocia Sally z rozczuleniem słuchała go, dziękowała mu przez łzy i mówiła, że pokłada w nim nadzieję i wie, że on zrobi wszystko, co jest możliwe. Tu zaczęła nas prosić, żebyśmy pomagali Benny w czuwaniu nad domem i dziećmi, poczem pożegnaliśmy się, zapłakaliśmy raz jeszcze i poszliśmy zpowrotem na fermę, a ciocia Sally pozostała w więzieniu, gdzie ulokowała się u żony dozorcy więziennego.
Musiała spędzić tam cały miesiąc — do października, kiedy wyznaczona była rozprawa sądowa.
Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/73
Ta strona została przepisana.