Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/8

Ta strona została skorygowana.

dokądś pójść! Żywiołowo pragniecie dokądś odejść, zmienić dotychczasowe nużące i uprzykrzone warunki życia, zobaczyć coś nieznanego, nowego. Myśl ta nie daje wam spokoju. Chce się wam iść, zostać podróżnikiem, włóczęgą; chce się wam zobaczyć obce kraje, gdzie wszystko takie tajemnicze, takie dziwne, takie romantyczne. I jeżeli nie możecie spełnić tego życzenia, godzicie się nawet z czemś na mniejszą skalę; gotowiście iść dokądkolwiek, żeby tylko jak najdalej stąd odejść.
Na taką właśnie gorączkę wiosenną zachorowaliśmy obaj z Tomkiem Sawyerem i to zachorowaliśmy bardzo niebezpiecznie. Ale Tom nie mógł nawet myśleć o podróżach; mówił, że jego ciotka Polly bardzo wyraźnie dała mu do zrozumienia, że w żadnym wypadku nie pozwoli mu porzucić szkoły i udać się na włóczęgę. Pewnego razu siedzieliśmy na stopniach ganku w dosyć ponurem usposobieniu, gdy nagle z domu wychodzi ciotka Polly z listem w ręku i mówi:
— Tomku, spakujesz swoje rzeczy i pojedziesz do Arkansas — twoja ciotka Sally zaprasza cię do siebie.
Omal nie podskoczyłem na miejscu z radości. Myślałem, że Tom rzuci się ciotce na szyję i udusi ją pocałunkami, tymczasem on — pomyślcie tylko! — siedzi sobie nieruchomo jak skała i żeby choć słowo powiedział. Poprostu gotów byłem się rozpłakać ze złości, że on postępuje tak głupio i nie korzysta ze szczęśliwej okazji. Przecież wszystko mogło być stracone dzięki temu, że nie wyraził słowami swej zgody i zadowolenia. Ale Tom siedział nadal w milczeniu i bez końca o czemś myślał, podczas gdy ja nie wiedziałem