Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/87

Ta strona została przepisana.

trzebował robotnika. A tymczasem Jupiter z poduszczenia swego brata robił wszystko, żeby dokuczyć wujowi Silesowi, rozdrażnić go, wyprowadzić z cierpliwości i zmusić do takiego postępku, któryby go zgubił w oczach opinji. I cel został osiągnięty. Wszyscy zaczęli się odnosić do wuja Silesa wrogo, rozpowszechniali o nim najnędzniejsze plotki, i to stopniowo coraz bardziej raniło jego serce. Był tak udręczony i znękany, że chwilami tracił świadomość. Otóż tej soboty, która sprawiła nam tyle niepokoju, dwóch z pośród świadków, obecni tu Laim Bib i Jim Lain, przechodzili obok tego miejsca, gdzie pracował wuj Siles z Jupiterem Dunlapem — do tego punktu zeznania ich są prawdziwe; wszystko inne zaś jest kłamstwem. Oni nie słyszeli, jak wuj Siles mówił, że zabije Jupitera; nie słyszeli żadnego uderzenia pałką; nie widzieli zabitego człowieka i nie widzieli wuja Silesa, chowającego coś w krzakach. Spojrzyjcie na nich — oto siedzą przed wami, żałując, że pozwolili swym językom tak wiele napleść; w każdym bądź razie, zanim skończę, zmuszę ich, żeby tego pożałowali. Wieczorem tej samej soboty Bill i Joe Whiters widzieli, jak jeden człowiek niósł na plecach drugiego. Do tego punktu słowa ich są również prawdziwe, ale reszta — kłamstwo. Z początku pomyśleli, że to murzyn niósł w worku skradzione wujowi Silesowi zboże — proszę zwrócić uwagę, jacy oni są niezadowoleni i zmieszani tem, że ktoś — jak się okazuje słyszał, jak o tem rozmawiali. Są niezadowoleni, ponieważ wiedzą, kto mianowicie niósł zabitego; oni wiedzą także, dlaczego mówili tu, że ten człowiek miał chód wuja Silesa, podczas gdy wiado-