saż“, o którym czytelnik nie długo się dowie, nie wzburzył wszystkich umysłów.
Już więcéj tygodnia podróżny mieszkał w oberży i czas swój zawsze na obiadach i wieczorach, jak to mówią, bardzo przyjemnie przepędzał. W końcu postanowił zwrócić się na wieś i odwiedzić obywateli Maniłowa i Sobakiewicza, podług przyrzeczenia. Może pobudziła go do tego jakaś osobna jeszcze przyczyna, ważniejsza, bliższa jego serca... Ale o tém wszystkiem czytelnik dowie się stopniowo, w swoim czasie, jeżeli będzie miał cierpliwość przeczytać niniejszą powieść, bardzo długą, rozszerzającą się ciągle aż do końca, który — uwieńczy dzieło. Furman Selifan dostał z rana rozkaz założyć konie do znajoméj nam już bryczki, a Piotrek miał zostać w domu, aby pilnować mieszkania i tłomoka.
Nie będzie zbyteczném zapoznać się bliżéj z tymi dwoma poddanymi naszego bohatera. Chociaż osobistości ich nie są tak wyraziste i stoją, jak to mówią, na drugim albo nawet na trzecim planie, chociaż nie są głównemi sprężynami opowiadania, chociaż oni zaledwie drobny mają udział w głównéj intrydze, że jednak autor lubi niezmiernie dokładność, i chociaż sam jest Rosyani-