Goście powrócili tą samą złą drogą do domu. Nozdrew zaprowadził ich do swojego gabinetu, w którym nie znaleźli jednak tego, co zwykle bywa w gabinetach, t. j. książek i papierów; wisiały tam tylko pałasze i dwie strzelby, jedna z nich, jak zaręczał gospodarz, wartości dwóch set, a druga trzech set rubli. Szwagier obejrzał je i pokręcił głową. Następnie oglądano tureckie kindżały, lecz na jednym z nich zapewne przez pomyłkę było wyryte po rosyjsku: Majster Iwan Sybiraków. Z kolei przedstawioną została gościom katarynka. Nozdrew zaraz zaczął kręcić i katarynka zagrała, ale snać wewnątrz zaszedł jakiś przypadek, bo mazur kończył się piosenką: Malboroug s’en vat en guerre; a Malboroug s’en vat en guerre nagle przemienił się w znanego walca. Nozdrew już od dawna przestał kręcić, ale w katarynce była jedna piszczałka, która żadnym sposobem nie chciała zamilknąć i długo jeszcze sama jedna się odzywała. Przyszła następnie koléj na obejrzenie fajek, drewnianych, glinianych, piankowych, jednych wypalonych, drugich nie wypalonych, jednych obszytych w skórkę, drugich nie obszytych; cybuchów z bursztynami i bez bursztynów; pokazał téż kapciuch wyhaftowany przez jakąś hrabinę, która na stacyi pocztowéj do szaleństwa się w nim rozkochała,
Strona:Martwe dusze.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.