— Więc widzicie? — od razu zgadłem wasz charakter. Dla czegóż nie miałbym dać po pięćset rubli za duszę, ale... środków na to nie mam; ale pięć kopiejek gotów jestem dołożyć, tak — żeby za każdą duszę zapłacić do trzydzieści kopiejek.
— No, ojcze, wola wasza, ale dołóżcie choć po dwie kopiejki.
— Niech i tak będzie. Ale ileż ich macie? Mówiliście, że się zbierze ze siedmdziesiąt.
— Nie, wszystkich będzie siedmdziesiąt ośm.
— Siedmdziesiąt ośm, siedmdziesiąt ośm, po trzydzieści kopiejek za duszę, to będzie... tu nasz bohater zastanowił się niedłużéj, jak sekundę — i rzekł: To będzie, dwadzieścia cztery ruble i dziewięćdziesiąt sześć kopiejek. — Prosił Pliuszkina o napisanie pokwitowania i zapłacił mu pieniądze, które Pliuszkin przyjął w obydwie ręce i poniósł do biórka tak ostrożnie, jak gdyby miał jaki płyn, i bał się go nie rozlać. Doszedłszy do biórka, popatrzał on na nie jeszcze raz i położył je także bardzo ostrożnie w jednę ze szuflad, w któréj zapewne tak długo będą pogrzebanemi, póki ojcowie Karp i Polikarp, dwaj popi jego wioski, nie zagrzebią jego samego, co wielką sprawi radość zięciu i córce, a może być i kapitanowi, który się przymówił do jego pokrewieństwa. Zamknąwszy pieniądze, Pli-
Strona:Martwe dusze.djvu/228
Ta strona została uwierzytelniona.