Strona:Martwe dusze.djvu/273

Ta strona została uwierzytelniona.

być zawsze musiały, chociażby napisane na dwójce czerwiennéj albo tuzie żołędnym. O bilet wizytowy pokłóciły się dwie damy, wielkie dawniéj przyjaciółki, nawet krewne, — za to, że jedna z nich nie oddała rewizyty. I chociaż mężowie i krewni starali się wszystkiemi siłami pogodzić je, lecz tego nikt w świecie nie dokaże, żeby: dwie damy powaśnione o nieoddanie rewizyty do zgody przyprowadzić. Co do zajęcia pierwszych miejsc, zdarzały się także często bardzo burzliwe sceny, wpajające w mężów rycerskie uczucia obowiązku bronienia swoich połowic.
Pojedynków naturalnie między nimi nie bywało, dla tego, że wszyscy byli urzędnikami cywilnymi, ale za to jeden drugiemu starał się szkodzić, ile tylko było w jego mocy, co czasem gorsze ma następstwa od pojedynku. Obyczaje dam miasta N. były surowe, pełne szlachetnéj pogody, dla każdego występku i zgorszenia, karcące bez żadnéj litości wszelką słabość. Jeżeli zdarzało się między niemi to, co nazywają: „to i drugie,“ to się zdarzało skrycie, tak żeby nie dać żadnego pozoru, co się działo; zachowaną była zawsze potrzebna powaga, i sam mąż nawet tak był przygotowany, że jeźli i zauważył, to i „drugie,“ albo słyszał o tém, to zaraz odpowiadał bardzo rozsądnie przysłowiem: Co komu do tego,