zasadzało się na wewnętrzném przekonaniu; jeśli miała to wewnętrzne przekonanie, to już umiała obstać przy swojém; i niech no by spróbował jakikolwiek doktor — adwokat, słynący darem zmieniania cudzych przekonań, — niech no by spróbował współzawodnictwa, to by się dopiero dowiedział, co to znaczy wewnętrzne przekonanie.
Że obie damy powzięły stanowcze przekonanie, i uważały za rzecz pewną to, o czém przedtém tylko wnioskowały, to nie widzimy w tém nic nadzwyczajnego. Nasi bracia, ludzie uczeni, jak sami siebie nazywają, postępują prawie tak samo; za dowód mogą służyć nasze uczone rozprawy. Z początku uczony zaczyna powoli, roztropnie; zaczyna najskromniejszém pytaniem: „Czy nie ztąd? czy nie z tego zakątka otrzymał nazwisko taki a taki to kraj?“ albo: „Czy ten dokument nie należy do innych, późniejszych czasów?“ albo: „Czy pod nazwiskiem tego narodu, nie należy rozumieć tamtego narodu?“ Cytuje zaraz tych i drugich starożytnych pisarzy, a jak tylko spostrzeże jaką uwagę, albo mu się tylko zdaje, że ją spostrzegł, to już zaraz ze stępa przechodzi w kłus, już puszy się, rozmawia jak za pan brat ze starożytnymi autorami, daje im zapytania, sam nawet za nich odpowiada, zapominając zupełnie o tém, że zaczął skromną hipotezą; jemu się zdaje, że to widzi,
Strona:Martwe dusze.djvu/319
Ta strona została uwierzytelniona.