Strona:Martwe dusze.djvu/335

Ta strona została uwierzytelniona.

tem przed nim ukazał się świat, tak powiedziawszy, pole życia, „bajeczna szerezada“ — rozumiecie. Raptem, jaki niebądź taki, możecie sobie wystawić, Newski Prospekt, albo wiecie, jaka tam niebądź Gorochowaja, niech djabli wezmą, albo téż jaka tam niebądź, Litiéjnaja, [1] tam jakiś szum ciągły w powietrzu, mosty tam wiszą, jak gdyby jakie djabły, możecie sobie wystawić, to jest bez żadnéj podpory; słowem semiramida i basta.

Starał się nająć kwaterę, ale wszystko strasznie słono: żardinierki, story, djabelstwo takie, rozumiecie, dywany — Persya panie ty mój taka... słowem tak powiedziawszy, nogami depcesz kapitały. Idziesz ulicą a już nos czuje, że pachnie tysiącami; a cały bank naszego kapitana Kopiejkina składał się z jakich pięćdziesięciu rubli asygnacyjnych i trochę drobnego srebra. No, za taki kapitał wioski nie kupisz, t. j. może być i kupisz, jeżeli dołożysz ze czterdzieści tysięcy, ale te czterdzieści tysięcy trzeba chyba pożyczyć u króla francuskiego. Jak niebądź, znalazł schronienie w rewelskim zajeździe za rubla dziennie; na obiad — rosół i kawałek mięsa... Widzi, nie ma tu co długo popasać. Wypytuje się, gdzie się ma udać. „Gdzie się udać?“ powiadają: „Wyższych

  1. Najgłówniejsze ulice w Petersburgu (p. t.).