gmatwał, poplątał, przewrócił przyrodę, to mu się będzie podobało i w niebogłosy będzie krzyczał: „Oto, oto prawdziwa znajomość tajników serca!“ Przez całe życie za nic nie będzie miał doktorów, aż nakoniec odda się w ręce staréj babie, czarownicy, która go będzie leczyć jakiemiś tam szeptami i zaklęciami. Trzeba jednak wybaczyć cokolwiek panom urzędnikom z powodu rzeczywiście trudnego ich położenia. Tonący, powiadają, chwyta za najmniejsze źdźbło, on nie ma wtenczas przytomności pomyśleć, że na tém źdźble ledwieby mucha mogła się utrzymać, a on sam waży 180 jeżeli nie 200 funtów, ale on o tém wtedy nie myśli i chwyta za źdźbło. Tak samo i panowie nasi, chwycili się nakoniec za Nozdrewa. Policmajster napisał zaraz do niego liścik zapraszający na wieczór, a komisarz w botfortach z pospiechem go odniósł.
Niebawem zjawił się Nozdrew, ale jego przypuszczenia i świadectwa tak były sprzeczne z domniemywaniami panów urzędników, że to im zadało cios ostatni. Nozdrew był jedyny człowiek, dla którego żadne wątpliwości nie istniały, i o ile u nich okazywało się niedeterminacyi i niepewności w hipotezach, o tyle u niego było stanowczości i przekonania. On odpowiadał na wszystkie punkta bez zająknienia się nawet i tak: mówił, że
Strona:Martwe dusze.djvu/345
Ta strona została uwierzytelniona.