Strona:Martwe dusze.djvu/365

Ta strona została uwierzytelniona.

Wyszedłszy ze szkoły, nie chciał ani chwili odpocząć, ale zaraz starał się o miejsce i otrzymał je w izbie skarbowéj z marną płacą trzydziestu czy czterdziestu rubli rocznie. Postanowił jednak gorliwie przejąć się służbą i wszystko pokonać. I w saméj rzeczy wyparcie się siebie samego, cierpliwość i ograniczenie się w potrzebach koniecznych życia okazał niesłychane. Od rana do nocy zajęty był swoją pracą, nie chodził nawet spać do domu, a kładł się w kancelaryi na stole, żywił się jednym chlebem, umiał jednak przy tém wszystkiém zachować czystość w odzieniu i nadać przyjemny wyraz swojéj twarzy. Trzeba nadmienić, że niżsi urzędnicy izby skarbowéj byli prawie wszyscy strasznymi pijakami i czasem przepiwszy bóty, boso lub w łapciach do bióra przychodzili. To téż dzięki téj schludności i wzorowemu prowadzeniu się Cziczikow w parę lat postąpił na pisarza i otrzymał rangę.
Wtedy to naznaczona została komisya dla wybudowania jakiegoś znacznego gmachu rządowego, Cziczikow wkręcił się do niéj. Sześć lat pracowali nad tym budynkiem, jednak nie wiadomo czy to wskutek klimatu, czy téż przyczyną tego był materyał, ale wyżéj od fundamentu roboty się nie posuwały. Tymczasem w innych częściach miasta członkowie komisyi stawiali domy