Żeglarz, gdy o morzu płaskiem wiosłem brodzi,
Podniósłszy żagle, tam kieruje łodzi,
Gdzie chce przypłynąć; któremu gdy w biegu
Przeciwne wiatry nie dadzą do brzegu,
Kotwice rzuca w morski grunt i stoi,
Czekając, aż się wicher uspokoi.
A gdy też większa fala następuje,
I maszt uczyni, a gdy go zdejmuje
Strach nawałności, rzuca i towary
Dla bezpieczeństwa, Neptunowi dary,
Albo zaś żagle na szczęście podniesie,
Że go wiatr, gdzie chce, burzliwy zaniesie.
Jam żeglarz, panno, miłość — morze moje,
Sternik — Kupido, towar — łaski twoje,
A Wenus, z morskiej urodzona piany,
Na wicher prawie pchnęła mnie zbłąkany;
Żądze — mój okręt, serce me w nim płynie,
Port mój — chęć twoja, która gdy mnie minie,
Przyjdzie mi tonąć w głębokich łzach a ty
Pławisz mnie, Zosiu, nie życząc mi straty,
Pławisz mnie, widzę, w niestałej powodzi,
Serce mi topisz, a strach kto nagrodzi?
Oto ja płynę, chcąc tam odwieźć duszę,
Gdzie ciało ciągnie, choćbym nie rad, muszę,
Chcąc, swej podniósłszy żagle uprzejmości,
Skutkiem twej portu dopłynąć miłości.
Wiosłem pracy mej rozcinałem wały
Uporu twego, gdy się rozbiegały;
Szum popędliwy niewdzięczności twojej
Nie chce do brzegu dać galerze mojej;
Kotwicęm rzucił statecznej nadzieje,
Przecie w niestałym łódź się gruncie chwieje;
Maszt cierpliwości mej się podać musi,
Tak go srogości twej nawałność dusi.
Serce twe dyament; samaś właśnie skała,
O którąby się łódź ma nie strzaskała!
A nie łza jedno, w tej niebezpieczności,
Towary rzucić w morskie głębokości
A szczęścia czekać: lub ta burza minie,
Lub, gdy na inny brzeg nawa przypłynie,
Wysiadać z łodzi, a, wyszedłszy z wody,
Czekać na lądzie gdzie lepszej pogody.[2]
Strona:Marya Dynowska - Hieronim Morsztyn i jego rękopiśmienna spuścizna cz.1.djvu/14
Ta strona została przepisana.
428
Marya Dynowska,
Do Zosie.[1]