Osobną grupę stanowią w Sumaryuszu tak zwane problematy[1] odpowiedzi na pytania, na czem prawdziwa wartość męża, pana, szlachcica i t. d. polega. Mężem jest nie ten, kto żołdem rycerskim się bawi, postronki targa i podkowy żelazne łamie, gwoździe kręci, albo pow strzymuje młyńskie koła, nie ten, kto talerz dębowy rozbija o czoło, albo garnców kilka duszkiem wychyla, albo pojedynki stroi odważnie, ale ten przedewszystkiem:
który mężnie Fortuny skaranie,
Albo frasunek nosi, a żadnej odmianie,
Tak w złem, jako i w dobrem, nie podległ...
Prawdziwe „państwo“ nie na bławatach i dostatkach się zasadza, nie na orszaku licznym czeladzi i pałacach wyniosłych. Panem ten:
kto swej na złocie
Myśli nie uwięziwszy, w nędzy i w kłopocie
Nigdy nie był, póki żyw nikomu nie służył,
A nad intratę swoją nigdy się nie dłużył.
Na tytuł szlachcica prawego zasługuje wreszcie nie ten, co się synem koronnym rodzi i chodzi „w ojczystej swobodzie przodków “, nie ten, którego dziad w senacie zasiadał, nie ten, kto łokciem nie mierzy, ni kwartą, handlem się nie bawi, nawet nie ten, co mężnie w obronie Rzeczypospolitej stawa i krew przelewa pogańską, ale ten, kto w cnocie nigdy uszczerbku nie poniósł
a najmniejszą zmazę
Krwią zlać gotów; tego ja szlachcicem zwać każę.
Mamy dalej w Sumaryuszu „epitaphia“[2] poświęcone doktorowi, kosterze, pannie pięknej, która „cały świat śmiercią swą rozkwiliła“, żołnierzowi, u cudzej żony zabitemu, mamy nagrobki: Krzysztofa Morsztyna, starosty filipowskiego, Stanisława Karnkowskiego, gnieźnieńskiego arcybiskupa, którego pamięć poeta łacińskim rytmem uwiecznia, wreszcie Aleksandra Niewiarowskiego[3], według Monumentów Starowolskiego „adolescentis ma-