Strona:Marya Weryho-Las.pdf/119

Ta strona została uwierzytelniona.

Widzi znowu, że wchodzi do sali pani za którą przyniósł drzewko, i trzyma w ręku dwa pudełka pełne zabawek.
W jednem była lalka, w drugiem strzelba, trąbka i mnóstwo innych rzeczy.
Pani postawiła na ziemi lalkę i ta zaczęła chodzić jak żywa.
Zdziwił się Staś i roześmiał się, bo jeszcze nigdy takiej lalki nie widział.
— Toby się Baśka ubawiła, żeby widziała! A jaka strzelba ładna, ciekawym, czy prawdziwa.
Wtem chłopczyk, który ją dostał, wystrzelił, a tak głośno, że Staś z ulicy posłyszał.
— Prawdziwa! — zawołał chłopczyki chciał się zbliżyć do szyby, ażeby się przyjrzeć tej ładnej zabawce, ale ręce tak mu zesztywniały, że się utrzymać nie mógł i osunął się na ziemię.
Chciał wstać, lecz nie mógł nogami poruszyć.
— Odpocznę trochę, myśli sobie i pójdę, bo ojciec czeka.
Skurczył się, oparł głowę o mur i zaczął w ręce chuchać. Powoli robiło mu się milej i cieplej, powieki zaczęły się przymykać, myślał o strzelbie, o lalce chodzącej, myślał... i zaczął drzemać.
Naraz widzi, że dzieci zbliżają się do niego, zapraszają do pokoju, pokazują zabawki i każde mu coś daje. Chłopczyk daje mu konika, dziewczynka wózek. Staś bierze, dziękuje, chce wychodzić, ale dzieci go zaczynają częstować, dziękują mu za ładną