Strona:Marya Weryho-Las.pdf/134

Ta strona została uwierzytelniona.

zwierzętom małym; nie wahała się porywać pisklęta z gniazd ptasich. O sobie tylko myślała.
Wypatrzy gdzie jaszczurki przebywają, gdzie żaby siedzą, gdzie jaki ślimak pełza, i czatuje na ofiary.
Może kto myśli, że żmija toczy jaką walkę z niemi? Bynajmniej.
Ma ona jeden oręż, którym pokonać może każdego.
Orężem tym są jej dwa duże zęby, pod któremi leżą małe pęcherzyki z jadem. Żmija kąsając przyciska pęcherzyk z płynem i wtedy jad po dużym zębie wpada wprost do rany. Potwór ten chwyta małe stworzenie, ukąsi je raz jeden mocno i puszcza, walczyć więc nie ma potrzeby.
Zwierzątko ranione próbuje uciekać, ale wkrótce siły je opuszczają, zatrzymuje się, dostaje konwulsyj i w najstraszliwszych mękach umiera.
Żmija spokojnie przygląda się temu, cierpliwie czeka końca; porywa nieżywe już stworzenie i połyka je w całości.
Gdyby zabijała dlatego tylko, żeby się sama mogła niemi używić, któżby jej mógł mieć za złe? przecie i żmija musi się czemś odżywiać, ale często kąsa ona bez żadnej przyczyny. Taki już jej nałóg.
Raz pewien wiejski chłopak zbierał jagody w lesie. Długo biedak mordował się nim nazbierał koszyk; a że do domu było daleko, więc usiadł sobie na ziemi i zasnął.