Strona:Marya Weryho-Las.pdf/141

Ta strona została uwierzytelniona.

Mama przystała chętnie i wkrótce odjechała.
Babcia wzięła za rękę Jadzię i poprowadziła do drugiego pokoju. Tu stanęła z nią przy dużej szafie.
— Widzisz, Jadziu, co tu jest?
— O widzę — droga babciu — widzę! — tu lalka, tak pięknie ubrana, a tu pajac, tam wózek i piłka. Moja babciu, dla kogo te wszystkie zabawki?
— Dla ciebie, moje dziecko; wszystko to otrzymasz wtedy, gdy się przekonam że nigdy nic nie poruszysz, co do ciebie nie należy i zawsze we wszystkiem słuchać mnie będziesz.
— Dobrze, dobrze, babciu moja złota — krzyknęła Jadzia, całując rączki babci...
— Zobaczymy: chciałabym, żebyś jak najprędzej to wszystko dostać mogła!
Dnie mijały szybko. Jadzia codzień odnajdywała jakieś nowe przyjemności, a kiedy niekiedy myślała o tych zabawkach, co w szafie stoją.
Pewnego wieczora babcia wyszła na wizytę i Jadzia została sama; usiadła na fotelu w pokoju babci i patrzyła na szafę z zabawkami.
— Może jutro dostanę te zabawki — mówiła do siebie Jadzia — babcia powiedziała mi wczoraj, że niedługo to nastąpi! A może jeszcze dziś w wieczór, gdy babcia wróci z wizyty. Ah! czemu to babcia tak długo nie przychodzi? Jak wróci weźmie kluczyk, zawoła na mnie i powie: „Jadziu, byłaś grze-