Strona:Marya Weryho-Las.pdf/142

Ta strona została uwierzytelniona.

czną i teraz zabawki będą twoje własne. Tyle zabawek! żeby to prędzej przyszła babcia!
Co chwila Jadzia podchodziła do okna, to do jednego, to do drugiego, ale babci nie było.
Nudziło jej się wreszcie, wstała i zaczęła się rozglądać po pokoju. Podeszła do stolika, na którym ustawione były rozmaite ozdobne pudełka. Otworzyła jedno: były szpilki w niem, w drugiem guziki — i kolejno zaczęła otwierać wszystkie. Wtem widzi że na komodzie stoi jakieś duże pudło porcelanowe.
Zdziwił ją ten nowy przedmiot, bo dawniej go nie spostrzegła.
— Co w takiem ładnem pudełku babcia przechowuje? Może karmelki dla mnie? może jakie kwiaty? a może jaki prezent dla mnie? Zobaczę... Nie wezmę nic z niego i babcia o niczem się nie dowie. Nawet służącej niema, nikt nie zobaczy!
I nie myśląc długo, Jadzia przystawiła krzesełko, weszła na nie i obejrzała się w koło.
— Jutro może i to pudło dostanę od babci — myśli sobie Jadzia — dla czegóżbym dziś nie miała zobaczyć, co w niem jest takiego?
Cichutko podnosi wieczko...
Wtem — smyk! Biała myszka wyskoczyła jej z pod ręki i pobiegła prędko w głąb pokoju.
Jadzia struchlała. Stała nieruchoma. Nie wiedziała co, ma począć. Zaczęła wreszcie płakać, chciała czekać na babcię, opowiedzieć jej co zaszło,