Strona:Marya Weryho-Las.pdf/27

Ta strona została uwierzytelniona.

prędko, że szpak ani się obejrzał, jak on już nad nim bujał.
— O, nikczemny ladaco, udaje nieboraka, a to oszust zawołany! — krzyczał w gniewie ptak, lecąc za nim. Próżne to były wysiłki: chrabąszcz wzbił się już wysoko i tylko zdaleka brzęczał:
— Bywaj zdrów, przyjacielu, doszedłem do najciekawszego miejsca w mojem opowiadaniu, a na przyszłość bądź mądrzejszym!
— Brawo, szpasiu, brawo, śmiały się ptaki, ładnieś został w pole wyprowadzony!
Szpak był rzeczywiście zawstydzony niepomyślnem zakończeniem łowów i ukrył się czemprędzej przed kolegami w gęstwinie.