Strona:Marya Weryho-Las.pdf/87

Ta strona została uwierzytelniona.

dział puszczyk i wciąż powtarzał swe przeraźliwe wołanie: A-hu! A-hu!
Teraz już reszta obawy opuściła Małgosię, przekonała się bowiem naocznie, że nie było czego się lękać, w końcu nawet śmiała się sama z siebie. Długo jednak pamiętała przygodę z puszczykiem, która ją oduczyła wszelkiego niepotrzebnego strachu.