Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/128

Ta strona została uwierzytelniona.

znowu Jagielska — to Brońcia nie jadałaby jabłek, a wiem, że je bardzo lubi.
— Twoja mamusia pracuje, więc jest uczciwą kobietą, godną szacunku — mówiła Mania z długim warkoczem.
— Ja to wszystko sama wiem — rzekła Kasia przez łzy — ale po co ona, Zawadzka, zawsze mnie wyśmiewa? Gdy mama kiedy na podwórku czeka na mnie, ona zawsze złośliwie się uśmiecha... Wiem, że i dziś to samo będzie.
— Nie bój się, Kasiu, ja już na to poradzę — rzecze Zosia.
A że pomysłów jej nigdy nie brakuje, wiedziałam, że zrobi coś niezwykłego. I nie myliłam się.
Zosia najpierw namówiła nas, żebyśmy do Brońci wcale się nie zbliżały: niech sobie ze swoją przyjaciółką Wandą rozmawia; później, po lekcyach wszystkie przychodnie panienki mają na podwórku odnaleźć matkę Kasi i grzecznie ją powitać.
Tak się też stało.
Widziałam przez okno, które wychodzi na podwórko, jak kilka dziewczynek kolejno