Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/143

Ta strona została uwierzytelniona.
Marzec.

Uwolniono nas na Święta. W sobotę wszystkie lekcye skończyły się o godzinie 12-ej i zaraz kazano nam się wszystkim zebrać w salce. Przyszła tam przełożona i miała do nas przemowę, w końcu zaś życzyła nam przyjemnych Świąt. Na to my jednogłośnie zawołałyśmy:
„Życzymy pani przełożonej wesołych Świąt!“
Pożądany to był dzień dla tych panienek, które miały wyjechać do domu. Ale ja świąt nie lubię, wolę lekcye: przynajmniej z koleżankami nagadać się mogę, a teraz mojej Natalci przez tyle dni widzieć nie będę.
Kiedy wszystkie pensyonarki szykowały się do odjazdu, przyszły do mnie moje kochane nauczycielki. Ucieszyłam się niezmiernie, sądziłam, że mi opowiedzą co ciekawego, gdyż dawno nie miałyśmy lekcyi, z tego powodu, że one były bardzo zajęte przygotowaniem do Spowiedzi.
Tymczasem słyszę co innego:
„Moja Naciu — powiada panna Ada —