Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/150

Ta strona została uwierzytelniona.

Jaką ja grzesznicą jestem, Boże, jaką grzesznicą!
Padłam na kolana, biłam się w piersi i gorąco prosiłam Pana Jezusa, ażeby mi przebaczył. Przyrzekłam nikomu nic złego nie robić, a nawet te trzy panienki pokochać. Potem odnalazłam w książeczce modlitwy do Pana Jezusa i odmówiłam je wszystkie.
Wracamy na pensyę, a tu służąca mówi do mnie:
— Pani przełożona prosi Nacię do siebie.
Strach mnie przejął, choć nie wiem czego. Nic mi złego nigdy przełożona nie zrobiła, ale zawsze boję się jej.
Przychodzę. Serce mi bije, jak młotem, a czerwona jestem, jak kwiatek maku.
Przełożona oddaje mi paczkę i list, mówiąc:
— Masz tu od babki list i placek, który ci przysłała na Święta. Uczennice nie mogą w swoich kufrach przechowywać żadnej żywności, oddaj więc placek pannie Wandzie, ona ci go ukraje, gdy będziesz chciała.
Podziękowałam pani przełożonej i prędko pobiegłam szukać mojej paniusi.