Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/46

Ta strona została uwierzytelniona.

że nie oddycham. Ale że nie widać tego, to prawda. Jak tylko panienki spostrzegły, że nie dowierzam, zaczęły mi na przykładach tłómaczyć.
— Widziałaś kiedykolwiek młodą roślinkę, przykrytą szklanką lub słojem? Zauważyłaś z pewnością, że szklanki i słoje były wilgotne, a czasem zupełnie mokre. Otóż pochodzi to stąd, że para, którą wydychają, skropliła się przy zetknięciu z zimną szklanką. Tak samo mogłaś często widzieć na kwiatach, nawet pokojowych, że na liściach mają one krople rosy; była to też rosa skroplona w zimny poranek.
— Gdybyś była w naszej klasie — mówiła panna Mania — to spostrzegłabyś na listkach małe szpareczki, które to się otwierają, to zamykają w czasie oddychania roślin, zupełnie jak nasze usta.
Szczególnie dużo ich jest na dolnej powierzchni liścia, a są one tak małe, że łebek od szpilki może przykryć kilkadziesiąt szparek.
— Dlaczego mi panie ich nie pokażą? — pytam.
— Dlaczego? Dlatego, stokrotko, że nie