I tłum podziwiał wszystko w zmysłowym zachwycie,
Z kielicha sztuki sącząc słodkie upojenie....
W plastyczny kształt poezya tchnęła nowe życie,
Tłum dyszał....
Herodyada pląsała po scenie,
Kostym ją zmieniał raczéj w jakąś Frynę grecką,
Odkrywając posągu pół-nagość klasyczną —
Szał tańca roznamiętniał ją: bachantkę-dziecko
I nadawał jéj czaru siłę demoniczną....
∗
∗ ∗ |
Przyparta do kulisy w najciemniejszym kątku,
Stała kobieta blada z zaciętemi usty....
Słuchając sztuki, drżała, jak liść, od początku
Aż do ostatniéj sceny szału i rozpusty.
Z pod łuków brwi ściągniętych wzrok padał, jak strzała
Na półnagą tancerkę w pląsach, a w tym wzroku
Boleść, smutek, wstyd jakiś, przygnębienie miała
I dziki często płomień przemknął w suchém oku.
Jak blade widmo smutku stała tam ponura....
Skończono wreszcie sztukę....
Wśród zachwytów krzyku
Powracała na scenę Herodyady córa,
Za grę, taniec i kostium, wzywana bez liku.