Ta strona została uwierzytelniona.
Złączeni z sobą w objęciu, po sali,
Jak dwa tęczowe motyle fruwali —
Lica ich ogniem rozkoszy pałały,
Na ustach szeptem jakieś słowa drżały....
I pierś do piersi zbliżona namiętna
Dwojga serc jedne powtarzała tętna....
∗
∗ ∗ |
Widziałem potém, jak pod wpływem czaru
Szeptali z sobą w głębi buduaru....
On do ust cisnął jéj wachlarz, a ona
Skubała listki z kamelii u łona,
Potém z bukietu niechcący, nieśmiało
Wyrwała drobną konwalijkę białą.
∗
∗ ∗ |
A potém, zwykły balowy podatek,
Za wachlarz w zamian oddała mu kwiatek —
Lecz kryjąc oczy, dziwnie pomięszana
Odpowiadała: „Nie rozumiem pana!“...
I ząbków perły na koral ust kładła,
Tamując słowa.... i drżała.... i bladła...
∗
∗ ∗ |