Strona:Maryan Gawalewicz - Szkice i obrazki.djvu/129

Ta strona została skorygowana.

Oburzony był na mnie za to samo przypuszczenie niedorzeczne.
Admirał wyzywa, sekunduje i przeciwnik nie staje?... to było niepodobieństwem.
Zaczął mi przytaczać rozmaite przykłady ze swej praktyki i zapalając się, mówił:
— Spróbuj mi nie stanąć!... no, spróbuj!... A ja ci pokażę, że jeśli zechcę, to cię przyłapię gdziebądź!...Z łóżka cię wyciągnę, z mysiej dziury dobędę!... Jeszcze czego!... Na to, mój chłopie, są sposoby. Cóżeś ty myślał, że to żarty?... Żeby mi taka bestya jeszcze stanąć nie chciała?... Musi stanąć, a Dryziewicz będzie walił, jak do świecy. Nie bój się... już kiedy ja co prowadzę, to się nie może nie udać. Zabroniłem mu dzisiaj opychać się, dyeta przedewszystkiem; o dziesiątej do łóżka, jutro rano go obudzę, dostanie czystej herbaty i kieliszek koniaku, więcej nic, ani powąchać. Kiszki powinny być próżne!...Licho nie śpi. A nuż mu tamten bałwan wpakuje kulę w brzuch?... To się zdarza!... Dyabeł go wie, czy umie strzelać. Ale niedoczekanie jego, aby trafił!... Nie będzie miał na to czasu. Posłałem dziś Dryziewicza do strzelnicy, niech się trochę wprawi;on zresztą nie potrzebuje tego, ma zimną krew i dobre oko, ale zawsze... co to szkodzi?... Gdyby chybiła szelma, wyrzekłbym się z nim znajomości na całe życie?...
Wyjechaliśmy za rogatki.
Kareta toczyła się po bruku dzióbatym, jak po ospie, zaśmieconym jeszcze po wczorajszym targu,