Strona:Maryan Gawalewicz - Szkice i obrazki.djvu/141

Ta strona została przepisana.

bała i basta. U nas, panie, za rogatkami na takich fanaberyach się nie znają. Pan Dryziewicz, jeśli chce, może mnie skarżyć! Ja się tam niczego nie boję;zapłacę pięć fajgli i skończona historya.
Staliśmy obaj, jak wryci.
Pukalski poczerwieniał, wąsy mu się nastroszyły, nozdrza rozdęły, nie wiedział w pierwszej chwili co odpowiedzieć na takie dictum; stracił rezon, ale się rychło opamiętał.
— Szanowny pan zdaje się nie pojmować dobrze znaczenia obrażonego honoru — rzekł.
— Ee, proszę pana, pan mnie honoru uczyć nie będzie — przerwał mu Bielak opryskliwie-u mnie panie, honor o tu!... w garści!... Kiedy mi kto honor naruszy, to biję w papę, albo kości łamię i skończyło się. Co to pan sobie myśli, że ja pozwolę, aby mnie po gazetach szkalowali?... Co drukowane, to powinno być święte!... A pan Dryziewicz zrobił ze mnie i z mego brata wyrodków, odsądził nas od czci i wiary, podał na pośmiewisko ludzkie i mieliśmy mu to darować? O, niedoczekanie jego!... Pokrzywdził on nasz honor, to niech się teraz liże!... Ma, na co zasłużył. Niech Panu Bogu dziękuje, że mu się tylko tyle dostało. Z Bielakami, panie, to trzeba ostrożnie; my tam nikogo bez powodu nie zaczepiamy, ale kiedy nas kto na tyle skrzywdzi, to bijemy, co się wlezie!...
Podniósł głos i gestykulował zaciśniętemi pięściami, jakby nam chciał odrazu zęby powybijać.
— A coby on zrobił, żebyśmy tak rozpowiadali po całym świecie, że swego rodzonego ojca zapróg wyrzucił i żebrać mu pozwolił? To to wolno