Strona:Maryan Gawalewicz - Szkice i obrazki.djvu/154

Ta strona została skorygowana.

stawioną, jak tarcza, i trafić — koniecznie trafić, bo inaczej sam może być zabitym! I to ludzie nazywają sprawą honorową?...to ma być ludziom dozwolone?...to ma być dowodem odwagi i zasłaniać od zarzutu tchórzostwa?
Znać było po jego oczach i po całej twarzy, jak, ten mózg ciągle pracuje i sili się logicznie doprowadzić do jakiej takiej równowagi te kontrasty, które mu się nagle nastręczyły.
On nie chciał uchodzić za tchórza, chciał ratować honor rodziny i zdobył się na odwagę, aby zastąpić starszego brata, który miał żonę, zalewającą się tam z rozpaczy łzami w obawie, że jej Ignacowi może grozić jakie niebezpieczeństwo życia; chciał dowieść, że jest dobrym szlachcicem wobec tych dwóch panów z miasta w czarnych tużurkach, świecących cylindrach i nowych rękawiczkach, a tu każą wbrew przykazaniom Boskim i naukom kościoła poddawać się jakiemuś osobliwemu prawu, które mówi: „Dla honoru zabij, albo daj się zabić przez swego przeciwnika!...“
Jeżeli stanie, Bóg go potępi — jeżeli nie stanie, potępią ludzie.
Biedził się ciężko, nie mogąc znaleźć rozwiązania takiego dylemmatu, i spotniałe czoło pocierał ręką, zmęczony, zakłopotany, bezradny.
I kiedyśmy tak wszyscy czterej stali wobec kwestyi, spornej dla wielu tęższych i subtelniejszych umysłów od inteligencyi obu braci Bielaków, otworzyły się nagle drzwi i wypadły do nas trzy kobiety, w których nietrudno było rozpoznać matki i żony pana Ignacego, oraz tej trzeciej młodej i junackiej