gdzie ja byłem?.. poszedłem się, panie, bić, jak żołnierz, Eh, to ciekawa historya!
Oczy mu się zaświeciły przy tych wyrazach, głowa podniosła w górę, piersi naprzód wysunęły, ale świeżo zabliźnione rany musiały go zaboleć, bo się chwycił zaraz ręką za bok i stracił chwilową dziarskość w postawie.
— Jeszcze nie całkiem dobrze ze mną — dodał ciszej i kaszlnął.
W krótkich słowach opowiedział mi, jak się dostał na wschód, gdzie był, z kim się bił, kiedy otrzymał ranę.
— I pocóż tyś się powlókł aż tam? — zapytałem go w końcu.
— A cóż w tem złego? — odrzekł — dla młodego to wszystko widzieć dobrze, wiem teraz, jak wojna wygląda.
— Czemużeś się przedemną nie zwierzył, wyjeżdżając?
— Pan byłby mi jeszcze odradził, a tak, szast prast, uwinąłem się i jestem z powrotem.
Dawny humor przebłyskiwać zaczął znów w jego słowach.
— Ale, ale — przerwałem mu — toś ty się z fajką wybrał na wojnę?
Chłopak wstydliwie spuścił oczy, sięgnął ręką w zanadrze i wahał się chwilkę z jakimś zamiarem, wreszcie wyjął coś ztamtąd i podając mi, rzekł nieśmiało:
— Ja tu panu coś przywiozłem od Turków — nie taka to wprawdzie, jak pańska, ale zawsze fajka za fajkę, a prawdziwa sułtańska!
Strona:Maryan Gawalewicz - Szkice i obrazki.djvu/26
Ta strona została skorygowana.