Strona:Maryan Gawalewicz - Szkice i obrazki.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

przy Barnem wspomnieniu tej ostatniej próby naszych nóg, zahartowanych marszem, i naszych mózgów, nabitych, niby mina, wiadomościami sztuki wojennej.
Drżeli wszyscy oprócz kolegi Stefka, któremu było ganz Pomade und Wurst, czy obstanie, czy padnie przy egzaminie. Wiedział, że jeżeli Pan Bóg zechce zrobić cud, to pozwoli mu bez przygotowania wszelkiego zostać oficerem, a jeżeli nie zechce, to trudno sprzeciwiać się Jego woli.
Iluż to ludzi bez tej odznaki żyło na świecie i nawet chwaliło sobie swoją egzystencyę!...
Wprawdzie, według zdania kaprala Cisa, człowiek, który nie służył wojskowo i nie miał przynajmniej stopnia gefreitra, nie był wart nawet wystrzelonego naboju; gdyby to było w jego mocy, byłby wszystkich „cywilów“ nabił W jedną dużą armatę i wypalił z niej na wiatr.
Kiedy nam to powtarzał przez zaciśnięte, bursztynowego koloru zęby, podczas chwilowego wypoczynku, spoglądał na mnie i na Stefka takiemi oczyma, jakby dla nas dwóch wspaniałomyślnie osobne przeznaczał moździerze.
Licho wie, dlaczego nas ten Cis tak serdecznie nienawidził.
Niech mu tam nasze poczęstunki niewymowne będą, ale chyba nikt go nigdy tak nie karmił i nie poił, jak my obaj, chcąc go ugłaskać i pozyskać.
Strusi miał żołądek ten człowiek, a serce z granitu...
Ale czy miał serce?...
Bylibyśmy co do jednego przysięgli, że zamiast serca, miał pod kabatem „Regulamin wojskowy,“ któ-