Strona:Maryan Gawalewicz - Szkice i obrazki.djvu/43

Ta strona została przepisana.

Siłacz był, choć niepokażnej pozytury, jak większość austryackih żołnierzy, ale wytrzymały, zahartowany, zajadły, a rygorysta, że niech go kaci!
Ale dosyć tej jeremiady Cisowej — zniknął nam z oczu, choć jak kołek dokuczliwy w bucie, sterczał w pamięci długie lata.
Po egzaminach z rozmaitym rezultatem, ale przeważnie pomyślnym, zrzuciliśmy mundury, przedzierzgnęli się znów w przyzwoitych cywilów, wyściskali, wycałowali i rozeszli w świat. Odzwyczajonemu od tużurka, kapelusza i gorsowanej karnizelkl, dziwnym się wydawał nowy kostyum, przy którym brak bagnetu u lewego boku na białym rzemieniu sprawiał wrażenie jakiejś pustki, jakby po amputacyi.
Najczulej żegnaliśmy się z towarzyszem niedoli, poczciwym Stefkiem, nad którym ani Pan Bóg, ani komisya egzaminacyjna litości nie okazała.
Przepadł z kretesem.
On jeden biedaczysko, z rangą tylko kaprala i obowiązkiem dosługiwania w czynnej służbie, wyszedł z tych opałów.
Przez wpływy, stosunki, środki i środeczki udało mu się potem czasowo uwolnić od tego ciężkiego wyroku i pokuty za lekceważenie przez cały rok dobrowolnych obowiązków marsowego syna.
Biedny Stefek miał minę pierwszy raz skrzywioną i kwaśną, kiedy mu obwieszczono przy ostatnim raporcie takie postanowienie komisyi.
Na drugi dzień zameldował się marode i chyba tym razem nie na żarty... miał dyahrryę.
Minęły lata...
Militaryzm wywietrzał znów ze mnie do szczętu;