Strona:Maryan Gawalewicz - Szkice i obrazki.djvu/65

Ta strona została przepisana.

korzyść, a może leniwy umysł nie chciał trudzić się nowermni kombinacyami. Inni układali całe szeregi cyfr sztucznie, radzili się kabały, senników, przypadku; Słoń za ciężkim był na to. Jemu się nigdy nic nie śniło od czasu, gdy po raz pierwszy ułożył się na barłogu Maciejowej, pod staremi schodami, w komórce, w której biedna przekupka składała swój stragan, dziurawe kosze i resztki niesprzedanych w ciągu dnia jarzyn lub owoców...
Wtedy pierwszy i ostatni raz miał jakiś wyraźny sen, niby majaczenie na jawie. Zdawało mu się, że małym chłopcem siedzi przy stoliku, z łokciami opartemi, a przed nim blada, wyschła i zapłakana kobieta układa pasyans ze starej zatłuszczonej talii kart... Tak w dziecinnych latach siadywał często przy matce..., Matka trzy karty rzuciła przed niego i powiedziała: „zobacz. “ Odkrył pierwszą: była newka coeur; odkrył drugą: była newka pique; odkrył trzecią: była newka trèfle.
Kiedy się zbudził, sen nie schodził mu z myśli:te trzy newki stały mu ciągle na oczach. Nie lubił z nikim rozmawiać, ale tym razem trzeciego dnia zwierzył się Maciejowej. Przekupka się zamyśliła i rzekła:
— Trzeba postawić 3, 9 i 27... niech panicz próbuje szczęścia.
I odtąd zaczęła się historya z loteryą.
A dlaczego stara Słonia nazywała „paniczem;“ gdy byli sami, to długo opowiadać...
Ten „panicz“ jakoś tak nie przystawał ani do wieku, ani do rozmiarów, ani do łachów włóczęgi,